Odejściem od łóżek pacjentów grożą związkowcy z Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej, gdzie ponad 500 pracowników czeka obniżka wynagrodzeń. Niektórzy stracą nawet połowę pensji
Wynagrodzenie zasadnicze lekarza zarabiającego 12,5 tys. złotych brutto miałoby spaść do 6,5 tys. W zakładzie fizyki medycznej pensja osoby zarabiającej 8 tys. zł zmalałaby do 3 tys. Diagnosta laboratoryjny zamiast 6,6 tys. zł miałby już tylko 4 tys. zł. To oficjalne dane od dyrekcji zadłużonej placówki.
Związkowcy nie zgadzają się na takie cięcia. – Mieliśmy wspólnie pracować nad nową siatką płac w szpitalu, ale nie został nawet wyznaczony termin spotkania. Tymczasem dyrekcja zaczęła już wręczać pracownikom wypowiedzenia – mówi Józef Krupa, przewodniczący zakładowej „Solidarności”, która zaczyna swój protest od założenia opasek, ale szykuje się do referendum strajkowego.
Aby referendum było ważne, musi w nim wziąć udział co najmniej połowa załogi. – Jeśli ten warunek zostanie spełniony, będzie to oznaczało, żepracownicy upoważniają nas do ogłoszenia strajku, łącznie z odejściem od łóżek – podkreśla Krupa.
Spośród siedmiu związków zawodowych działających w Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej, trzy są w sporze z dyrekcją. Związkowcom nie podoba się również to, że w tym samym czasie, gdy obcinane są wynagrodzenia, zatrudniane są nowe osoby, w tym na stanowiska kierownicze.
– Sytuacja w szpitalu jest dynamiczna. Część osób odchodzi na przykład na urlopy macierzyńskie, wychowawcze, emerytury, czy rezygnuje z pracy. Wiadomo, że musimy zatrudnić kogoś na ich miejsce. Objęło to także kierownicze stanowiska, bo taka była potrzeba, ale dotyczy to zaledwie kilku osób – tłumaczy Jerzy Kuliński, dyrektor COZL. – Zatrudniamy ich już jednak na nowych zasadach, czyli proponujemy wynagrodzenia po wprowadzonych obniżkach. Zmiany kadrowe nie mają jednak nic wspólnego z jakością leczenia, pacjenci mogą czuć się bezpieczni.
Rozmowy między związkami zawodowymi a dyrekcją zaplanowane są na wtorek.